Tokimeki Memorial Girl’s Side Premium ~3rd Story~ – pseudorecenzja

tokimemo3logo W tym miejscu powstawał błyskotliwy wstęp, poruszający kwestie romansów w grach, visual novelek, ich stanu na rynku poza Japonią i innych, ale po wielu próbach odpuściłam sobie, bo tak naprawdę jedyne, co chce mi się w tej chwili powiedzieć to FUCK YEAH PATCH DO TRZECIEGO TOKIMEMO!! Tych, którzy jeszcze tego nie zrobili gorąco zachęcam do ściągnięcia dzieła cudownej, cudownej jjjewel, natomiast tych wciąż mających wątpliwości zapraszam na przedstawienie chyba najlepszej jak na razie części serii. Tokimeki Memorial Girl’s Side Premium ~3rd Story~ to najnowsza odsłona dziewczęcej wersji symulatorów życiowo-randkowych od Konami, jako jedyna wydana na konsolę PSP. Jest upgradem gry pod tym samym tytułem (pomijając dumnie brzmiące ‚Premium’) wypuszczonej wcześniej na DS’a, zawierającym multum nowych CG’sów, innym system molestowania wchodzenia w bliskie interakcje z wybrankami, live 2D, dodatkową postać i kilka innych.

20140709_130617

Np. możliwość zrobienia takiej kjutnej czekoladki

O co właściwie tutaj chodzi? Jak zwykle mamy lokalną legendę, o której w dzieciństwie główna bohaterka dyskutowała z równie małoletnim przyjacielem. Tym razem jest to opowieść o pierwiosnkach, które, dzięki błogosławieństwu od bliżej nieokreślonych wróżek, spełniają życzenia. Dwójka na oko 6-latków flirtuje więc w najlepsze, odnosząc się do historyjki, kiedy wpada brat chłopaka, zaciągając do zabawy w chowanego. Opowiadanie urywa się więc w połowie, zupełnie jakby nigdy nie miało zostać dokończ- — dobra, nie oszukujmy się, oczywiście, że będą żyli długo i szczęśliwie. To od nas zależy jednak, z kim dokładnie naszą postać, teraz uczennicę pierwszej klasy liceum, połączą pierwiosnki. Pierwszymi osobami spotkanymi w miejscu z dziecięcych wspomnień są właśnie wymienieni już bracia, ale TokiMemo nie byłoby sobą, gdyby do naszej dyspozycji nie oddało poza nimi jeszcze kilka rybek do złowienia. Gra jednak do niczego nie zmusza i ostatecznie nie musimy wybierać nikogo, a po prostu przeżyć trzy lata szkoły jak tylko nam się żywnie podoba. I uwierzcie, dróg do obrania jest wiele.

20140709_122843

M.in. wywoływanie w kolegach ze szkoły konfliktów moralnych natury specyficznej ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Rozgrywkę zaczynamy od nazwania naszej bohaterki, ustalenia jej daty urodzenia, grupy krwi i wyglądu pokoju, co determinuje staty, które dostajemy na start. Następnie czeka nas otwarcie roku szkolnego i… na tym kończy się jakiekolwiek prowadzenie za rączkę. Chcemy zrobić z dziewczyny kujonkę? Chodzimy do biblioteki, żeby podnosić Intelligence. Nudzi nas siedzenie w książkach? Wysyłamy ją do pracy i do któregoś z klubów sportowych. I to nie wypala, najchętniej rzucilibyśmy to wszystko w cholerę i umawiali się tylko na randki? Takie rozwiązanie też jest do naszej dyspozycji, jeżeli nie przeszkadza nam doczepiona nalepka szkolnej zakały. Teoretycznie wybieramy tylko komendy określające, co nasza postać ma robić (raz na najbliższych kilka dni powszednich, za każdym razem w przypadku dni wolnych), a statystyki podnoszą się wprost proporcjonalnie do wykonywanych czynności, co może wskazywać na to, że mamy do czynienia z typowym stat raiserem. To jednak tylko częściowo prawda – owszem, od wyrobionych umiejętności bohaterki zależy sporo, ale nic nie przygotuje nas na ogrom wydarzeń losowych i zwykłych następstw szkolnego życia, takich jak wycieczka szkolna czy Wigilia, obowiązkowo w rezydencji dyrektora.

20140709_122018

Bardzo przepraszam za twarz pełną współczucia bohaterki, ale ciężko ją było uchwycić inaczej, zapiernicza na tej skakance jak mały samochodzik

Dochodzimy tutaj do jednej rzeczy, którą trzeba zaznaczyć: TokiMemo 3rd jest ogromnie wręcz rozbudowane. Rzuca się to szczególnie w oczy przy dokładnym przyjrzeniu się dialogom postaci – a te są różne w zależności od takiej pierdoły, jak chociażby nasz obecny ubiór. Sama nie dowierzałam, kiedy kupiłam sobie dla heheszków taki sam sweter jak facet, z którym byłam umówiona na randkę, po czym koleś nie rzucił standardowego tekstu o modnym kolorze czy o tym, jak to kałai wyglądam, tylko zdziwił się cały, że woah there gurl, mam taki sam! Takich smaczków jest mnóstwo, a dodatkową wisienką na torcie jest fakt, że każdy dialog zostaje na głos wypowiedziany, jednocześnie nie brzmiąc sztucznie, mimo że linijki tekstu przeplatają się na przeróżne sposoby. Mega propsy dla voice actorów, którzy naprawdę tchnęli w swoich bohaterów życie.

20140708_185944

(screen nie związany z wątkiem bo nie mam innego lolol)

Bohaterowie są zresztą główną atrakcją, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Do dyspozycji mamy sześciu głównych bishów oraz pięciu ukrytych, plus dodatkowo dwie przyjaciółki, które, w przeciwieństwie do poprzednich części, nie zgarną nam faceta zaraz przed endingiem (patrzę na ciebie, Shiho, małpo przebrzydła), tylko są prawdziwymi kumpelami w każdym tego słowa znaczeniu. Na pierwszy rzut oka postacie męskie stanowią w większości powielane schematy, i tak znów mamy delikwenta o złotym sercu, kochaniuniego okularnika, kouhaia, nauczyciela, etc etc. Jednocześnie różnią się od swoich poprzedników na tyle, że nie grozi nam zjawisko deja vu. Wspomniany nauczyciel chociażby to shota, gówniarz (kouhai w sensie) wygląda zdecydowanie doroślej niż Amachi i Hibiya, a ten najbardziej główny bohater ma w końcu jakieś wady.

20140708_183925

To tak w kwestii tej chodzącej kochaniuniości w okularach (*´▽`*)

Również nasza postać nie jest tym razem ograniczona do bycia słodką dobrą duszyczką. Nie zrobimy z niej co prawda Kuby Rozpruwacza Juniora, ale możliwe jest dodanie jej pewnego pazura. Wszystko to dzięki nowemu systemowi zwanym „Whimsical Play”, który dostosowuje osobowość bohaterki do naszego zachowania. Przykładowo, kiedy na spotkaniu z wybrankiem jesteśmy dziecinne i nieśmiałe, gra daje nam tytuł Angel, natomiast jeśli trzepiemy go po łbie z zaskoczenia dla beczki i macamy bez opamiętania – stajemy się tzw. Sweet Devil, czyli dziewczyną, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Przede wszystkim jest to oddalenie się od stereotypu bezużytecznej niewiasty liczącej tylko na swojego księcia, ale innym plusem są – ponownie – inne dialogi, CG’sy i ogólne traktowanie nas przez otoczenie. Rzecz jest naprawdę fajna, nie potraktowana po macoszemu, i warto z nią poeksperymentować.

20140709_121926

Proszę o nie zwracanie uwagi na moją fortunę, na to zrobione z ukrycia jak stalker zdjęcie na biurku też nie

Czego bym jednak nie powiedziała, wiem, co chodzi Wam po głowie: jak prezentują się pixelowe męskie tyłki te wszystkie sprawy ze strony czysto kosmetycznej. Dość chyba powiedzieć, że seria prezentowała się ładnie już na DS’ie, więc przy przeskoku na PSP musiało być tylko lepiej. I jest. Postacie zaliczyły level up i teraz płynnie się poruszają, zamiast być tylko mrugającymi sprite’ami. Tła i CG’sy prezentują się w jakości niemalże HD, z soczystymi kolorami na czele. Również jakość dźwięku jest lepsza niż wcześniej, stanowiąc wyraźną i czystą ścieżkę dźwiękową, okraszoną idealnie dobranymi sound effectami i tonami voice actingu. Melodyjki może nie wpadają tak w ucho, jak poprzednio (osobiście bardziej podobały mi się instrumentalne endingi, a tutaj mamy pełnoprawną piosenkę), ale nadal stoją na dość wysokim poziomie, pomijając okazyjny typowy elevator music. Jest dobrze!

20140709_120015

Chyba że zapomni się szamponu, wtedy jednak jest źle

Długo zastanawiałam się, co właściwie wcisnąć na koniec, bo wad znalazłam w tym tytule wyjątkowo mało. Trochę na upartego: jeśli umawiamy się tylko z jedną osobą, po czasie możemy odczuć pewną monotonię. Przykładowo – przez pierwsze dwa lata in-game świetnie się bawiłam przychodząc na spotkania z Tamao w różnych ciuchach, zmieniając się z Angel na Sweet Devil, czasami nawet olewając go w ogóle, żeby zobaczyć reakcję. Na trzecim roku przyłapałam się natomiast na tym, że czasami zwyczajnie scrolluję co on właściwie mówi, bo wszystko, jakkolwiek dużo by tego nie było, już z jego strony słyszałam. Inną sprawą jest brak typowego yuri route’a. Normalnie nie przywiązuję do tego szczególnej wagi, w końcu to otome – ale tutaj zarówno Miyo jak i Karen okazały się tak przeurocze, że to aż boli– i mówię to jako osoba aseksualna bez szczególnych preferencji. Niektórzy uznają za wadę również kompletny brak wyjaśnienia, jak właściwie dobrać się do ukrytych kandydatów. Ostatecznie na wszystko co wymieniłam jest metoda: wystarczy dzwonić do więcej niż jednego bisha na raz (albo pokusić się o nowy 3P mode, czyli chodzenie na podwójne randki), z dziewczynami też jest ending, więc to lepsze niż nic, a to ostatnie zostaje skutecznie zniwelowane w momencie, kiedy znajdujemy dobry guide w Internetach. I… to tyle, nie wiem, co jeszcze. Ogólne bycie cheesy? Widziały gały co brały, a jak taka forma nie pasuje, to zawsze jest mnóstwo innych novelek z podobnym settingiem na rynku.

20140708_183329

close enough

Sama nie trawię zwykle romansów i przytulasków, ale w przypadku TokiMemo nie potrafię sobie odmówić, bo to zwyczajnie bardzo dobra, dopracowana gra. Przejście jednej ścieżki od początku do końca zajmuje ok. 7-8 godzin. W trakcie mowy pożegnalnej dyrektora czułam się za to, jakbym naprawdę przeżyła w murach tej szkoły ostatnie trzy lata, podczas wyznania uczuć przez Tamao powstrzymywałam łzy a przy napisach końcowych ryczałam już jak moja babcia na „Modzie na sukces”. Co poradzę? Zagubiłam się w tym świecie i nie mam nawet ochoty się odnaleźć.

7 myśli w temacie “Tokimeki Memorial Girl’s Side Premium ~3rd Story~ – pseudorecenzja

  1. Haha, w zeszłym tygodniu napisałam szkic własnej recenzji tej gry, ale na pewno nie przebiję Twoich obrazków. TokiMemo 3 jest super ekstra i jestem z niego bardzo zadowolona, ale z najlepszym megane nie da się romansować w tej części!

    • !! Sharciu! Byłam pewna, że nie zauważyłaś tego bloga, teraz mi głupio, że taki master w pisaniu w ogóle zerknął na moje bzdurki, asdhj;fh

      Recenzję dokończ koniecznie, trzeba dzielić się wieściami o TokiMemo ze światem! Naprawdę, od kilku dni nie próbuję nawet pozbierać myśli, bo wiem, że i tak wrócą na ten jeden tor. Może to dlatego, że nie grałam jeszcze w za dużo otome w życiu, a może po prostu tu faktycznie działa jakaś magia, nie mam pojęcia. W każdym razie rzadko kiedy czuję się tak… fajnie podczas grania w coś. I lekko. I w ogóle ❤

      Najlepszy megane w sensie Himurocchi? TAK TAK TAK. A jeszcze tak nim teasują brzydale jedne.

      Po ilu jesteś routach? Jaki zaliczyłaś pierwszy? Właśnie zaczynam swój drugi i szczerze nie wiem, za kogo się zabrać, zdążyłam się tak przywiązać do mojego ostatniego dorka, że ciężko mi w ogóle iść do kogokolwiek innego, hah.

      • Cóż Ty mówisz; oczywiście, że zaglądam i z radością czytam Twoje teksty! Posysam li i jedynie w tworzeniu przemyślanych komentarzy.

        Celowałam w Kouichiego, ale skończyłam bez (ale tak naprawdę z) Karen, a teraz jestem w trakcie romansowania z Seijim. Gdybym nie grała w osiemnaście rzeczy naraz pewnie bym się bardziej wykazała.

  2. A ja jestem w trakcie przechodzenia tej części. Wiadomo ten tytuł w gatunku gier otome to czysty klasyk.Nawet w niektórych anime można znaleźć odniesienia do tej gry jak Ouran czu Bokutachi wa tomodachi ga sugunai. Jestem w połowie. Mi też brakuje ewidentnie zakończenia yuri bo nasze przyjaciółki wręcz proszą ,żeby taki route był.Megane był fajny ,ale zakończenie było niezadowalające.Jest sporo fanek tsundere paniczyka do których nie należę.Fashionista był bezosobowy przy bliższym poznaniu. Judo route podobało mi ze względu na konsekwencje rozwoju postaci i relacje między bohaterką a chłopakiem były realistyczne.Sekret z baseballem chętnie wyrzuciłabym za okno bo to mnie zwłaszcza jego głos irytował. Obecnie przechodzę route starszego Sakuraia. Mam nadzieję,że to przygotuje mnie do przejścia Ruki.Podobały mi się nawiązania do 1 przez kościół, Himurcia,Dyrcia,siostry Tamao,koszulki z Hazukim (Rany taką chciałabym mieć^O^).Nie wspomniałaś o dołączyli dodatki typu podglądywanie chibi chłopaków w pokoju czy ADV (czyli dodatkowe historie które rozwijają route danej postaci). Ja tylko pamiętam,że tylko na Keiu z TMGS na zakończeniu płakałam.

    • Jak na razie skończyłam dwa ‚normalne’ routy, megane i paniczyka właśnie, i chociaż masz rację, że zakończenie tego pierwszego było takie sobie, to jednak ten drugi przez całą ścieżkę mnie zwyczajnie wnerwiał. Też właśnie zauważyłam w Internetach dużo wzdychania w jego stronę i nie kumam, lubię męskie tsundere ale ta nie miała sobą dosłownie nic do zaprezentowania 8| Cieszę się, że też tak uważasz, już się bałam, że coś ze mną nie tak, hah.
      Fashionista przestraszył mnie CGsem z piórkami i niebieskim cieniem do powiek (nie pamiętam dokładnie- ten na samym końcu jego galerii), zresztą kouhaie mnie średnio kręcą. Szczerze mówiąc już wolałabym dobrze zrobioną shotę niż to, co wyszło z Junpeia, a skoro mówisz, że do tego jest bezosobowy, to tym bardziej podziękuję i postoję :c
      Grę przeszłam cztery razy a koleś od judo jeszcze się nie pojawił, tak jakoś mi wychodzi, że bezwiednie olewam sport. Spróbuję jednak kiedyś na pewno, bo Twój opis zachęca.
      Sekret z bejzbolem, co to w ogóle było? XD Ze specjalnych routów skończyłam właśnie jego i gościa od książki, i chociaż ten drugi był nawet-nawet, to smarkacz był po prostu tragiczny, od głosu zaczynając, na dostaniu piłką czy czymś tam w tyłek kończąc („Is you butt okay” fgdh;dash).

      Też jestem zachwycona nawiązaniami do jedynki, skończyłam w niej wszystkie ścieżki oprócz jednej (wybacz Hibiya, nikt cię nie lubi ᕕ( ᐛ )ᕗ) i w ogóle mało gier, w jakie grałam w życiu mnie tak wciągnęło. Na pierwszym miejscu jest zdecydowanie Himuro, chociaż nie wybaczę, nie wybaczę nigdy w życiu, że nie można z nim romansować w tej części. Raz próbowałam nawet chodzić przez 3 lata non stop do klubu muzycznego, niestety żadnego systemu tym nie złamałam ;_;

      Baw się dobrze przy Anikim! Obiło mi się o uszy, że Sakuraiowie wyszli najlepiej, też się do nich powoli przygotowuję :3

      Faktycznie zapomniałam wspomnieć o Boys’ Life i ADV, a jedno i drugie takie urocze. Czy tylko mi zdarza się zaglądać do tego pierwszego w środku nocy? …u-uh

      Ja płaczę na każdym zakończeniu, nie wiem, niby zwykły romans szkolny, ale to połączenie muzyki i sformułowanie wyznań, plus ta motywująca tablica na końcu, po prostu nie mogę. Może to dlatego, że nie grałam jeszcze w zbyt dużo otome, a może to serio jest aż tak dobra gra.

      (i psst, też chcę koszulkę z Hazukim, bez tego życie nie jest kompletne damnit)

Dodaj odpowiedź do Cefienna Anuluj pisanie odpowiedzi